Taa...
No wiec zgodnie z niektorymi przeczuciami, poludnie Etiopii okazalo sie jedna wielka cepelia. Cepelie mozna podzielic na dwa rodzaje: totalny obciach oraz obciach umiarkowany z elementami folkloru.
Totalnym obciachem sa wioski Mursi polozone w poblizu Dzinki. Wyglada to tak: na placu w poblizu woichy stoju zestaw Mursi z talerzami w gebach, piorami we wlosach, sznytami na plerach, farba na klatach itp. Co pewien czas zajezdza pare LandCruiserow, wysypuje sie stado turystow i robi dzikim Mursi zdjecia po 2 biry od sztuki (jak Mursi dodatkowo trzyma dzieciaka to bir gorka). Dodatkowo trzeba zabulic szefowi wioski i "ochroniarzowi" (inny Mursi, tylko z giwera). Generalnie nie polecam. Zeby zrobic zdjecie Mursi mozna poczekac w Dzince przy browarze - co pewien czas przychodza tam przechlac co zarobili.
Dalej od Dzinki, u pozostalych plemion jest juz lepiej. W spedzilismy dalsze trzy dni w roznych wiochach. Tez obcaich, bo od razu proszo o foto za bira, ale mniejszy bo nie nachalnie, i przy okazji zyja naturalnie.
Tyle o plemionach. Jak ktos chce powtarzac to proponuje wziasc bryke na duzo dluzej i wiechac gdzies, gdzie zaden westmen nie dociera. Moze bedzie ciekawiej.